Ulica Grottgera historia i nierozwiązane zagadki
Ulica Grottgera ma długą i ciekawą historię. Znajduje się na włościach należących swego czasu Izabeli Lubomirskiej a dokładnie do Elżbiety z Czartoryskich Lubomirskiej. Należał do niej Pałac Szustra oraz tereny, na których obecnie znajdują się parki Morskie Oko i Promenada. Warto wspomnieć, że Izabela Lubomirska była również właścicielką Pałacu w Wilanowie, jak również na Ursynowie. Posiadłość w połowie dziewiętnastego wieku została odkupiona przez Franciszka Szustra i to prawdopodobnie od jego spadkobierców kupowali działki, na których w latach dwudziestych ubiegłego wieku budowali przy ulicy kamienice. Ulica została wytyczona przez Spółkę Terenową Budowy Tanich Mieszkań, jako wewnętrzna ulica osiedla, ale jak to w życiu bywa, tanich mieszkań powstało niewiele a kupione wcześniej parcele, odsprzedano z zyskiem i na nich powstały czynszowe kamienice. Ulica w zasadzie przetrwała wojnę, jak i Powstanie Warszawskie bez żadnych zniszczeń. W jednej z kamienic mieszkał pisarz Kornel Makuszyński. Podczas Powstania Warszawskiego pojmali go Niemcy i prowadzili na rozstrzelanie.
Jeden z powstańców odstrzelił jednego z żołnierzy i pisarzowi udało się uciec. Na kamienicy, w której mieszkał, znajduje się pamiątkowa tablica. Obecnie jest to bardzo spokojna ulica mająca klimat przedwojennej Warszawy. Na elewacji jednej z kamienic ktoś nabazgrał napis: „Warto kochać, warto dać szansę”. Coś jest na rzeczy, bo idąc w stronę skarpy, znajduje się ulica Pogodna, a jak wiemy, nie ma to, jak pogoda ducha. Jedną z ciekawszych kamienic znajduje się pod numerem czternastym. Szukanie w różnych miejscach wiadomości dotyczących jakiegoś obiektu znajdującego się na terenie Warszawy jest dosyć żmudne i często niewiele informacji można znaleźć. Są też budynki i kamienice dość znane, na których temat można znaleźć sporo informacji jednak niestety we wszystkich źródłach, znajduje się identycznie ta sama treść zupełnie jakby autorzy, stosowali głównie skróty klawiaturowe, kopiuj i wklej co w moich czasach, nazywało się ściąganiem i było naganne. Nie mniej taki mamy obecnie świat i nie ma się co temu dziwić, a trzeba się przygotować na jeszcze gorsze, jak sieć zostanie przejęta przez sztuczną inteligencję i ktoś nawkłada jej głupot do sztucznej głowy.
Wracając do sedna sprawy, kamienica znajdująca się przy ulicy Grottgera 14 została wybudowana na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku. Kamienica przetrwała działania wojenne a od strony ulicy na elewacji, znajdują się liczne ślady po odłamkach i pociskach. W ostatnich latach wzmocniono fundamenty a budynek od strony podwórka, ma wyremontowaną elewację. Do niedawna od strony ulicy znajdowały się przy numerze domu fragmenty przedwojennej latarenki ulicznej, na której znajdował się numer budynku. Niestety latarenka gdzieś zniknęła i na próżno szukać informacji czy została skradziona, czy ktoś ją zabezpieczył. Na dachu budynku znajduje się dziwny płot rozdzielający sąsiadujące ze sobą kamienice. Przykryty jest siatką maskującą i ciągnie się od niego kabel do posesji znajdującej się po drugiej stronie ulicy. Być może nie jest to płot a zamaskowana antena, przy pomocy której nadaje jakiś szpieg. Znając życie prędzej czy później zostanie złapany i wtedy wyjaśni się kolejna zagadka związana z tą kamienicą. Ulica szczególnie pięknie wygląda w promieniach zachodzącego słońca a nowoczesny budynek znajdujący się już przy ulicy Belwederskiej, dodaje tylko uroku i nowoczesna architektura koreluje z przedwojennymi kamienicami. Wybierając się na spacer do okolicznych parków, warto odwiedzić to miejsce. Jest tu pięknie o każdej porze roku.
Red Aktor